I tu znów inspiracja przepisem na tofu w piwnej marynacie. Jednak szkoda mi było zmarnować marynatę, jako że tofu faktycznie niczego nie chłonie ( no może oprócz sosu sojowego, jak mu się wmusi ), więc przerobiłam ją na ciasto, co dało bardzo fajny efekt i smak także.
Składniki:
- 180g twardego tofu
- 3/4 szklanki piwa ( u mnie Bavaria bezalkoholowa, ale może być każde )
- 1/2 łyżeczki imbiru w proszku
- 1 łyżka sosu sojowego lub 1/4 łyżeczki soli
- 1 łyżka soku z cytryny
- 1 ząbek czosnku wyciśniętego przez praskę
- 1/4 łyżeczki pieprzu
- 1/2 łyżeczki curry
- 1/4 łyżeczki sproszkowanej papryki ( opcjonalnie )
- 3 łyżki mąki kukurydzianej
- 3 łyżki mąki pszennej pełnoziarnistej ( może być też biała zwykła )
- 1/2 łyżeczki sody
- 1 łyżka zmielonego siemienia lnianego ( opcjonalnie )
- 1 łyżka drożdży nieaktywnych
- olej lub oliwa do smażenia
Kostkę tofu kroimy na plastry grubości ok.0,5cm, a potem wzdłuż, tak żeby powstały kwadraty.
Łatwiej się potem smaży. Z piwa, imbiru, sosu sojowego, soku z cytryny, czosnku, pieprzu, curry, papryki ( opcjonalnie ) robimy marynatę i zalewamy nią tofu. Zostawiamy albo na 2 godziny, albo na noc-dłużej też nie szkodzi. Można również pominąć ten etap i od razu zrobić ciasto. Jeśli jednak zdecydujemy się na namaczanie to po upływie tych dwóch godzin (lub całej nocy) wyjmujemy tofu z marynaty lub odlewamy marynatę od tofu do innego naczynia i dodajemy do niej mąkę, sodę, siemie lniane ( opcjonalnie ) oraz drożdże nieaktywne. Mieszamy mikserem lub trzepaczką do uzyskania konsystencji ciasta naleśnikowego, średnio gęstego. Dorzucamy tofu. Rozgrzewamy patelnię, spryskujemy oliwą. Smażyłam to na patelni teflonowej, posmarowanej tak z lekka tłuszczem, żeby za bardzo tłuste to danie nie było. Ciasto jest dość delikatne, więc trzeba je troszkę podsmażyć, żeby dobrze od patelni odeszło i całość dała się obrócić. Nabieramy łyżką poszczególne kawałki tofu obtoczone w cieście i smażymy z obu stron. Ciasta można trochę naddać, a jeśli komuś zostanie, usmażyć osobno i też będzie smaczne :)