W życiu nie jadłam golonki i nie mam pojęcia kompletnie jak smakuje-mogę jedynie próbować sobie wyobrazić. Mimo to proponuję przygotować coś takiego, ot tak dla hecy. Z pewnością nie będzie smakowało to jak golonka, nie zamierzam się nawet w ten sposób oszukiwać - jednak, jeśli ktoś nie wie, z czego jest zrobione, może uda się to nazwać choćby pieczenią. Od współbiesiadnika wiem, że podobno bardziej przypominało smakiem kaczkę z nadzieniem-no cóż, wierzę na słowo :)
- 200ml soku z buraków
- 300ml wody
- 1 kostka bulionu warzywnego
- 1 łyżeczka octu jabłkowego
- 1 łyżeczka musztardy
- 2 łyżeczki sosu sojowego
- 2-3 listki laurowe
- 1 i 1/2 łyżeczki przyprawy do golonki
- 1 paczka kotletów sojowych (100g )
- 4-6 arkuszy papieru ryżowego (duży, ten o średnicy powyżej 20cm ) na 1 golonkę, w zależności od wielkości. Można zmieścić się także w trzech arkuszach.
- 2-3 solidne korzenie pietruszki ( w zależności ile i jakie golonki zamierzamy zrobić - będą stanowiły kość )
- 250g tofu pół na pół naturalne z wędzonym
- 4 łyżki smalcu wegańskiego
- przyprawa do golonki
- drożdże nieaktywne
- olej do obsmażenia
- 100ml piwa
Wodę i sok z buraków wlewamy do garnka, zagotowujemy, wrzucamy kostkę bulionową, pokruszone liście laurowe, przyprawę do golonki, ocet i musztardę. Na koniec nasze kotlety. Gotujemy całość pod przykryciem na średnim ogniu przez ok.20 minut. Starajmy się zrobić tak, aby każdy kotlet był nasiąknięty wywarem. Po tym czasie zdejmujemy z gazu i odstawiamy do przestygnięcia. Nie odcedzamy jeszcze, wywar będzie potrzebny do nasączania arkuszy papieru ryżowego.
Do wysokiego naczynia wrzucamy tofu oraz smalec i miksujemy blenderem na jednolitą masę-to będzie nasz tłuszcz podskórny :)
Korzenie lub korzeń pietruszki myjemy i obieramy. Zabieramy się za formowanie golonek-i tu się zaczyna rzeźbienie. Najpierw odcedzamy nasze wcześniej ugotowane kotlety, a wywar przelewamy do płaskiego naczynia. Bierzemy 1-2 arkusze papieru ryżowego, zmiękczamy w wywarze i przekładamy na płaską powierzchnię. Smarujemy naszym tłuszczem, czyli tofu zmieszanym ze smalcem. Mniej więcej na środku układamy 2-3 kotlety jako spód, na to korzeń pietruszki i oblepiamy wszystko kotletami. Ulepioną konstrukcję musimy trzymać dłonią, żeby się nie rozpadło.
![]() |
Na papierze rozsmarowujemy tofu zmiksowane ze smalcem i na tym układamy konstrukcję |
Następnie całość owijamy w papier, tworząc zawiniątko - coś na kształt udźca. Bierzemy kolejny arkusz i owijamy od góry, żeby wzmocnić konstrukcję. Na koniec obsypujemy przyprawą do golonki oraz drożdżami nieaktywnymi. Lepiej lepić mniejsze golonki niż jedną sporą, ponieważ papier ryżowy nie wytrzymuje sporej ilości przekładania z naczynia do naczynia. Przygotowujemy sobie patelnię, wlewamy dość hojną ilość oleju. Tak skonstruowane golonki smażymy ( najlepiej po jednej ) na głębokim tłuszczu, żeby uzyskać w miarę chrupiącą skórkę i utrwalić kształt. Możemy łyżką nabierać rozgrzany tłuszcz i polewać wierzch, bo raczej jej nie obrócimy.
Przygotowujemy sobie naczynie żaroodporne oraz nastawiamy piekarnik na 200C. Spód naczynia żaroodpornego podlewamy tłuszczem, najlepiej tym ze smażenia. Przekładamy do niego podsmażoną golonkę i dolewamy nieco wywaru, najlepiej z listkami laurowymi.
Wstawiamy do piekarnika i pieczemy ok.40 minut bez przykrycia, od czasu do czasu podlewając piwem oraz tłuszczem, który gromadzi się na dnie. Po upieczeniu wystawiamy z piekarnika, żeby nieco ostygło i skórka stwardniała. Jeśli komuś się nie przypiekło, a dysponuje palnikiem gazowym do kremu brulee, można przypiec w ten sposób.
Podajemy z pieczonymi ziemniakami i zimnym piwem :) A nasza "kość" może potem posłużyć jako warzywo do zupy.