A co tam. Siedzę sama w domu, naszło mnie na muffiny. Ale żeby nie było tak zwyczajnie, to oprócz nich, wygospodarowałam nieco ciasta i upiekłam dodatkowo niewielkie ozdóbki z tego samego ciasta, żeby przyjemniej wyglądały. W Netto nabyłam foremkę do czekoladek i ciasteczek jednocześnie-mogę śmiało powiedzieć, że się sprawdza.
Składniki (porcja na ok.8-9 muffin ):
- 50g zmielonych migdałów
- 200g mąki pszennej pełnoziarnistej lub nie
- 1 łyżka proszku do pieczenia
- 1/2 łyżeczki sody
- 60g fruktozy lub ksylitolu ( jeśli cukier,dać 100g )
- 2 łyżki oleju
- 2 łyżki octu jabłkowego
- kilka kropel aromatu migdałowego
- 250g wody lub mleka migdałowego
- opcjonalnie 3 łyżki śmietany migdałowej
Do całości zrobiłam krem Rafaello. Jak dla mnie otrzymałam smak niemal identyczny z oryginałem. Żałuję, że nie miałam więcej śmietany migdałowej, wówczas nie musiałabym bawić się z zagęszczaniem mleka sojowego. Możliwe, że przepis byłby wtedy mniej pracochłonny a efekt jeszcze bardziej powalający ( pozytywnie oczywiście ). Krem wkłuwałam do środka muffin przy pomocy szprycy do kremów. Robiłam to od góry, żeby powstały otwór przykryć potem kremem i dekoracją.
Dekoracja to wspomniane już ciasteczka polukrowane kolorowym lukrem z cukru pudru, gorącej wody, kropli barwnika i kropli soku z cytryny, co by nie dostać mdłości z przesłodzenia.
Krem rafaello:
- 250g mleka sojowego ( najlepiej takie, które ma w sobie jakiś cukier )
- 50g śmietany migdałowej
- 10g glukozy
- 50g fruktozy
- 50g oleju kokosowego lub wegańskiej margaryny
- 4 -5 łyżek wiórek kokosowych
- 1/4 łyżeczki gumy guar lub mąki ryżowej ( ew. skrobi ziemniaczanej ) - chodzi o to, żeby zagęścić masę i nadać kremową konsystencję
W rondelku na małym ogniu gotujemy mleko sojowe aż zrobi się skondensowane i ubędzie go o połowę. Dla pokręcenia doznań dodałam kilka kropel aromatu śmietankowego. Po 20 minutach gotowania powinniśmy mieć ok. 110g mleka. Dodajemy glukozę i gotujemy jeszcze minutę. Następnie zdejmujemy z ognia i z fruktozy robimy karmel na suchej patelni. Nie robiłam tego z cukru celowo, żeby nieco ozdrowić cały wypiek.
Karmel zestawiamy z palnika, wstawiamy nasze mleko i mieszając, wlewamy karmel. Chwilę gotujemy aż nieco zgęstnieje. Ale nie za długo. Następnie dodajemy tłuszcz-jeśli ktoś jest posiadaczem zwykłej wegańskiej margaryny to super. Ja miałam słoik oleju kokosowego-jak wiadomo w formie stałej. Dodałam więc 50g i dodatkowo 4 łyżki wiórek kokosowych, dla spotęgowania aromatu-można pominąć to i dodać po prostu aromat kokosowy. Ponownie na palnik na krótki czas aż do rozpuszczenia. Dla połączenia masy, jako rodzaj emulgatora dodajemy 1/4 łyżeczki gumy guar. Można spróbować także ze skrobią ziemniaczaną czy mąką ryżową. Chodzi o to, żeby konsystencja była kremowa, a tłuszcz podczas stygnięcia nie oddzielił się nam od reszty składników. Dokładnie łączymy składniki. Nasz krem ma prawdopodobnie teraz kolor żółty. Rozbielamy więc go śmietaną migdałową ( lub inną roślinną, ale białą ). Odstawiamy do ostygnięcia i zgęstnienia.
Jeśli kogoś zachęciłam można zrobić to też drogą na skróty, używając od razu zamiast mleka śmietany roślinnej, najlepiej kokosowej czy migdałowej ze względu na kolor i fajną konsystencję. Ja z braku odpowiedniej ilości robiłam to w ten nieco pokrętny sposób, bazując trochę na sposobie robienia nadzień do pralin.
Wierzch muffin pokryłam ubitą śmietaną migdałową z cukrem pudrem, śmietan-fixem i łyżką oleju kokosowego-ale to trochę kombinowane, więc nie podaję dokładnie, pozostawiam dekorację Waszym pomysłom.